Razem raźniej i efektywniej
Rozmowa z Barbarą Dziedzic, właścicielką firmy Travelreps, inicjatorką powstania konsorcjum GAR zrzeszającego przedstawicieli firm promujących zagraniczne firmy turystyczne w Polsce.
GAR brzmi tajemniczo. Od czego to skrót?
GAR powstało na początku stycznia br. jako konsorcjum organizacji działających na polskim rynku. Skrót pochodzi od nazw firm specjalizujących się w sprzedaży (GSA – General Sales Agent) oraz reprezentowaniu (Representations) zagranicznych podmiotów z branży turystycznej.
Na czym polega specyfika branży, w której działają firmy należące do GAR?
Nasza praca polega na promocji i w rezultacie sprzedaży ofert zagranicznych partnerów na polskim rynku agencyjnym. To oni: zagraniczne DMC, hotele, linie lotnicze, są naszymi klientami, płacą nam za wysiłek. Aby dobrze realizować zadania, musimy znać polskie biura podróży organizujące turystykę wyjazdową. Jesteśmy więc rodzajem pomostu, łączymy biznesy zagraniczne z polskimi. Dbamy o zadowolenie jednych i drugich.
Z jakich powodów zdecydowaliście się Państwo na powołanie nowej organizacji?
Konsorcja tworzy się, gdy cel jest wspólny dla wszystkich członków, a koszty związane z powstaniem znikome w stosunku do korzyści. Każda z firm należących do konsorcjum prowadzi działalność na swój sposób, jednakże borykamy się z tymi samymi problemami. Działając wspólnie możemy się wspierać, a problemy niwelować. Razem łatwiej jest nie tylko wypracować, ale także egzekwować ustalone standardy. Jest wiele obszarów współpracy. Koordynując plany związane z eventami, wizytami naszych partnerów w biurach podróży unikniemy ewentualnych kłopotów z frekwencją, a nasze starania będą lepiej owocowały. Niejednokrotnie nasza praca daje nam ogromną satysfakcję, ale czasami zasmuca specyficznymi problemami. Spotykamy się z przypadkami nieuczciwych kontrahentów zagranicznych, którzy wykorzystują nasze firmy do wejścia na polski rynek nie wywiązując się wobec nas ze zobowiązań finansowych.
A grzechy polskich biur podróży?
Zdarzają się przypadki nieetycznie postępujących polskich agentów i touroperatorów, którzy nie płacą za usługi naszym zagranicznym partnerom, przesyłają fikcyjne potwierdzenia przelewów czy nieaktywne numery kart kredytowych, co rzuca cień na całą polską branżę turystyczną i komplikuje również naszą pracę. Czasami spotykamy się z sytuacją, że płatności są w pełni wniesione, przyjeżdża grupa, ale na miejscu „domawia” usługi, za które summa summarum nie płaci. Mieliśmy już pięć takich przypadków. Okazuje się, że inni też mieli podobne, złe doświadczenia.
GAR temu zapobiegnie?
Razem jest większa szansa na sukces. Postanowiliśmy, że będziemy wymieniać się takimi informacjami, chcemy się wzajemnie ostrzegać.
Będzie rodzaj listy dłużników?
Raczej „żółta kartka”. Musimy działać zgodnie ze standardami, zachowaniem tajemnicy służbowej i ochroną danych osobowych. Dlatego nie będziemy mówić o nazwiskach, tylko o sytuacjach i firmach. Tak samo będziemy postępować w przypadku zagranicznych partnerów.
GAR zakładają firmy, które na co dzień rywalizują na rynku. Czy współpraca między konkurentami jest możliwa?
Nie jesteśmy dla siebie anonimową konkurencją. Znamy się i lubimy. Wiemy, że rynek potrzebuje wielu wiarygodnych partnerów w jednym kraju. Może trudno w to uwierzyć, ale przekazuję biurom podróży namiary na klientów mojej konkurencji. Jeżeli na przykład moja firma nie reprezentuje żadnego zagranicznego partnera w Afryce Południowej, a wiem, że inny członek GAR może skorzystać z otrzymanego przeze mnie zapytania o ofertę w tym kraju, przekazuję biuru podróży namiar na konkurencję. Często otrzymujemy takie zapytania, którym jeden „rep” (od representations – red.) nie sprosta. Między nami istnieje przyjazna konkurencja. Do tego mamy wspólne cele. Nasze konsorcjum nie musi trwać wieki. Wystarczy rok, dwa, żeby udało się załatwić podstawowe sprawy. Z pierwszego spotkania wszyscy wyszli zadowoleni i uśmiechnięci, więc myślę pozytywnie o dalszych krokach.
(...)
Agnieszka Rybak
Więcej w lutowym (2018) numerze THINK MICE.
ZAMÓW PRENUMERATĘ