Służbowo, ale rodzinnie
Podróże incentive, w których biorą udział osoby towarzyszące, nie są nowością. Przez wiele lat stanowiły jednak marginalną część wszystkich realizacji. Za sprawą zyskującej na popularności idei work-life-balance zainteresowanie nimi zaczęło się zwiększać.
To, że tzw. family incentive travel stają się ciekawą alternatywą dla części zleceniodawców, zauważyli jakiś czas temu przedstawiciele amerykańskiej firmy Maritz Travel, zajmującej się sprzedażą, marketingiem oraz badaniami programów motywacyjnych i wsparcia sprzedaży. W opracowaniu pt. „Family-Friendly Incentive Travel” piszą, że za organizacją takich podróży przemawia przede wszystkim fakt, że zapraszane na nie osoby nie tracą kontaktu z rodziną, który niejednokrotnie z racji wykonywania wielu obowiązków w pracy i tak bywa mocno ograniczony. – Dużą wartością dodaną dla zleceniodawcy takiej imprezy jest budowanie pozytywnego PR-u. Firmy organizujące wyjazdy z rodzinami jawią się w świadomości potencjalnych beneficjentów incentive jako przyjazne, dbające nie tylko o zawodową, ale i prywatną stronę ich życia. To pozytywnie odbija się m.in. na skuteczności pozyskiwania nowych pracowników – mówi Elliss Stevens, head of business development and incentives w brytyjskiej agencji Open Smoke.
Zdaniem agencji
Na Zachodzie family incentives, chociaż nie są dominujące, organizuje się dość regularnie. – Zazwyczaj przygotowujemy programy dla 40-90 osób – członków jakiegoś zespołu, bez osób towarzyszących. To dla nich nagroda za dobre wyniki lub inne osiągnięcia. Co jakiś czas pojawiają się też wyjazdy dla mniejszych grup, bardziej ekskluzywne. Gromadzą maksymalnie 20 uczestników i są rozszerzane o członków rodziny – przyznaje Elliss Stevens. Również na polskim rynku istnieją agencje, które od dawna realizują wyjazdy firmowe z rodzinami. Jedną z nich jest BFC, które do oferty wprowadziło je prawie 20 lat temu. – Prowadzony przez nas BFC Club od 25 lat specjalizuje się w organizacji wyjazdów rodzinnych dla indywidualnych klientów. Było więc dla nas naturalne, aby zaproponować ten sprawdzony produkt również klientom biznesowym. Często stosujemy opracowaną przez nas formułę Razem lecz Osobno. Polega ona na tworzeniu dwóch równoległych programów dla dzieci i dorosłych – co pozwala uczestnikom na bardziej elastyczne planowanie czasu. Ta propozycja sprawdza się doskonale m.in. podczas wyjazdów narciarskich – mówi Łukasz Adamowicz, wiceprezes zarządu BFC oraz wiceprezes SOIT.
To, że tego typu podróże się pojawiają, nie znaczy – podobnie jak na Zachodzie – że jest ich dużo. Przynajmniej na razie. – Owszem, realizujemy projekty incentive, na które zleceniodawca zaprasza swoich klientów, partnerów handlowych, pracowników etc. wraz z osobami towarzyszącymi, ale jest to niewielki odsetek wszystkich zapytań i realizacji. Myślę, że potrzeba elastyczności rynku i wykorzystanie tzw. niszy rynkowej, pozwolą jednak na rozwój tej dziedziny w naszym kraju – tłumaczy Magda Szczypierowska, dyrektor zarządzająca MWM Group.
Na chwilę obecną częściej praktykowanym rozwiązaniem jest zabieranie osób towarzyszących na wyjazdy służbowe związane z udziałem w konferencjach i kongresach. – Od kilkunastu lat organizujemy wyjazdy na międzynarodowe kongresy, głównie prawnicze i medyczne. W każdej grupie zdarza się, że z uczestnikami jadą ich współmałżonkowie. Wiele osób „od zawsze” towarzyszy swoim partnerom, a my przez te kilkanaście lat zdążyliśmy poznać ich nawyki i oczekiwania. Dzięki temu dużo łatwiej jest nam przygotować dla nich ofertę – zauważa Majka Szura, general manager i współwłaścicielka Polka Travel.
Co na to zleceniodawcy?
Jak zapatrują się na to sami zleceniodawcy? – Osobiście jestem zwolenniczką wyjazdów z rodzinami. Z tego powodu, jeżeli jest to możliwe, projekty związane z incentive travel staram się realizować właśnie w taki sposób – żeby mogli wziąć w nich udział również najbliżsi zapraszanych przez nas osób – mówi Renata Taberska, marketing manager w Departamencie Marketingu i PR TUiR Warta. Kilka lat temu w Warcie przygotowywany był zresztą cykl kilkudniowych wyjazdów zagranicznych pod nazwą „Kultura warta poznania”. Były to podróże, najczęściej do jednej z europejskich stolic, połączone z ciekawym programem kulturalnym. – Zapraszaliśmy na nie naszych partnerów biznesowych ze współmałżonkami. Pomysł spotkał się z dużym uznaniem, a wyjazdy cieszyły się powodzeniem – mówi Renata Taberska.
W ocenie Agnieszki Suliborskiej, kierownika ds. zakupów usług eventowych Grupy Polpharma, zasadność organizacji incentive z rodzinami trzeba ocenić z perspektywy rynku, na którym tego typu wyjazdy są przygotowywane. Przykładowo, w Europie Zachodniej takie podróże skierowane są najczęściej do przedstawicieli handlowych. To ludzie, którzy pracują bardzo dużo, zazwyczaj mają dzieci, dzielą więc swój czas pomiędzy obowiązki
zawodowe i prywatne praktycznie od rana do wieczora. – To powoduje, że zaproszenie ich na wyjazd, w którym będą mogli wziąć udział sami ma sens. Pozwoli zapomnieć na kilka dni o wszystkim, wyłączyć się, wypocząć. Oczywiście odbywa się to kosztem czasu spędzonego z rodziną, ale pamiętajmy, że np. w Polsce pracownikom przysługuje 20 lub 26 dni urlopu w ciągu roku. Poza tym ich kondycja finansowa pozwala na organizację wyjazdów z rodziną na własną rękę – tłumaczy Suliborska.
(...)
Michał Kalarus
Więcej we wrześniowym (2018) numerze THINK MICE.